piątek, 4 listopada 2011

Rozeznanie na rynku pracy

Od mojej przeprowadzki do kraju płaskiego jak naleśnik (gdzie naleśniki notabene są całkiem popularne) mija już prawie miesiąc. Co przez ten czas zrobiłam? Hmm...

Udało mi się załatwić część spraw niezbędnych do egzystencji, jak nauczyć się jeździć na rowerze w mieście, zapisać do urzędu miasta oraz zdobyć własną kartę płatniczą. To nie jest śmieszne... właściwa karta to śmiertelnie ważna rzecz, bez niej prawie nie istniejesz, o czy wspominałam w jednym z moich pierwszych postów. Już nie czuję się jak wyrzutek społeczeństwa i jedyna osoba płacąca gotówką w AH. Jednak najważniejsze kwestie pozostają nadal przede mną. Nauka języka i praca.

Właśnie... praca. Codziennie przeszukuję internet w poszukiwaniu nowych ogłoszeń i rozsyłam swoje CV. Język okazuje się zazwyczaj główną barierą (albo wymówką). To nic, wiem że już niedługo coś znajdę. Intuicja mi tak podszeptuje (oby tylko nie kłamała, złośliwa żmijka). Co ciekawe natomiast, z niemal wszystkich wysłanych aplikacji, nawet na durne i banalne stanowisko, dostałam odpowiedzi. Negatywne, ale nadal. Ktoś poświęcił mi tę chwilę uwagi, żeby przejrzeć list/CV i odpisać. Może to tylko moje smutne doświadczenia, ale w Polsce potencjalni pracodawcy, jeśli nie chcieli zaprosić mnie na rozmowę, nie pofatygowali się chyba ani razu, żeby poinformować mnie o decyzji. I tak czekałam i czekałam zawsze. 

Wczoraj pojawił się pierwszy promyk nadziei. Dostałam telefon z jednego z hoteli, niestety moja rozmówczyni nie mówiła po angielsku, a jak po holendersku. Momentalnie więc rzuciłam się po pomoc do Zeeny. Dzięki Bogu, że była akurat w domu. Teraz znowu muszę czekać na decyzję, czy pomimo problemów w komunikacji, dadzą mi szansę na zarobienie moich pierwszych eurasków. Trzymajcie kciuki! Potrzebny mi dochód, żebym nie musiała po torebkach chować przed Maurycym moich zakupionych pod jego nieobecność słodyczy ;)

5 komentarzy:

  1. Wbrew pozorom znalezienie pracy w Holandii nie jest aż takie trudne. Przynajmniej z moich doświadczeń :)
    Po holendersku nie znam ani słowa, po niemiecku jedynie rozumiem jakąś 1/100 tego co do mnie mówią, a po angielsku "jakoś się dogadam". Mimo to bariera językowa okazała się wcale nie być żadną barierą.

    Jak znalazłam pracę?
    Wystarczy mieć kogoś kto zna język holenderski (i w Twoim i w moim przypadku partner, z tą różnicą że mój jest Polakiem, znającym dobrze język niderlandzki) i kto oczywiście zechce poświęcić trochę czasu na pomoc nam.
    Chodziliśmy przez kilka dni po wszystkich restauracjach i hotelach w okolicy i zwyczajnie pytaliśmy czy nie poszukują personelu.
    Oczywiście zdarzały się sytuacje, gdzie z góry mówili NIE, lub też gdzie jedynie prosili o podanie numeru telefonu, pod którym będą się mogli skontaktować, gdyby kiedyś jednak potrzebowali kogoś przyjąć. Ku mojemu zdziwieniu - nawet kilka osób zadzwoniło w niedługim czasie, kilka również zadzwoniło po nawet długim czasie. Prócz numeru telefonu gdzie niegdzie proszono o wypełnienie specjalnego firmowego formularza (właściwie w formie CV) - tu również kilka osób odpowiedziało, prędzej czy później.
    Natomiast (może i jestem wyjątkowym szczęśliwcem) pracę otrzymałam bardzo szybko. Jak to się mówi "od słowa do słowa" - w pewnym hotelu jedynie zapytali czy mam doświadczenie (choć nie jest ono dla nich konieczne) i od razu umówili mnie na "dzień próbny" - za 2 dni. Od "dnia próbnego" do dzisiaj jestem naprawdę zadowoloną pokojówką, która nie tylko świetnie dogaduje się ze swoim szefem to jeszcze całkiem dobrze zarabia (w porównaniu do moich oczekiwań). Za godzinę pracy zaoferowano mi na wstępie 7,80 (choć podlegam pod 'wiekówkę'-'groszówkę' - 20 lat). Pensję mam wypłacaną kiedy tylko o to poproszę, za przepracowane do tego momentu godziny. I ku mojemu zdziwieniu, pierwsza wypłata była policzona po 8,5/h, druga po 8,4/h , trzecia nawet po 10/h.

    Więc kochane kobietki (i nie tylko) - ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM WYTRWAŁOŚCI, CIERPLIWOŚCI I PRZEDE WSZYSTKIM OWOCNYCH WYNIKÓW POSZUKIWAŃ ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TO świetnie, że nie miałaś z tym problemu. Bardzo się cieszę i gratuluję. Myślę, że zależy to w dużym stopniu od miejscowości/regionu, oczekiwań i mimo wszystko szczęście/motywacji. Przyznam, że sama szukałam pracy na trochę wyższym stanowisku i ambitniejszej niż pokojówka/pracownik produkcji. Może dlatego taki problem ze znalezieniem i bariera językowa.
      Niemniej jednak bardzo się cieszę, że tak gładko Ci poszło.
      Pozdrawiam,
      Justyna

      Usuń
    2. Justyno,
      Ja od dwoch lat pracuje na stanowisku pokojowka/pracownik produkcji. Na dwie zmiany, do dwoch roznych prac, poniewaz umowy ktore sie tutaj dostaje sa oplakane. Poszukiwania ambitniejszej pracy nadal trwaja ale bez zadnych rezultatow i przyznam szczerze szukam jakiejs inspiracji, przykladu, ktory pomoze w dalszych poszukiwaniach bo sil juz brakuje...
      Moze podzielisz sie jakimis pozytywnymi doswiadczeniamij?
      Pozdrawiam,
      Magda

      Usuń
    3. Droga Magdo, doskonale Cię rozumiem. Znalezienie cikawej pracy nie jest takie proste. Obecnie nawet Holendrzy mają nieraz ciężko z tym. Sama przez pierwsze dwa lata pracowałam dorywczo sprzątając. Uparcie szukałam, dawałąm moje listy motywacyjne Maurycemu do sprzwdzenia przed wysłaniem (feedback od kogoś zaufanego może być niesamowicie pomocny) i w końcu się udało! Teraz od ponad roku mam przyjemną pracę biurową, w młodym międzynarodowym zespole i w branży, którą studiowałam. Tu możesz przeczytać, jak to się stało: http://justine-abroad.blogspot.nl/2014/04/nie-szukaj-sobie-wymowek-czyli-jak.html
      Nie poddawaj się, jestem pewna, że znajdziesz w końcu tą właściwą pracę!

      Usuń
  2. Anonimowy, Te kwoty, które podajesz to netto czy brutto?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...